Przemyślenia

Balans – jak progresować?

W głębi duszy jesteśmy karkami, którzy lubią podnosić ciężkie przedmioty. Jak mądrych rzeczy byśmy nie mówili i nie pisali, takie są fakty. Każdy z nas dąży do tego żeby notować progres i jara się każdym dołożonym kilogramem do rekordu.

W tej pogoni za sławą wielkich wyników, które niosą za sobą stado adoratorów, adoratorek, a może nawet przychylność samego Kamila Jaroty, łatwo o przestrzelenie się w treningu. Zawodnik przyćmiony ambicją i zachłyśnięty sukcesem swoich poprzednich treningów często gubi z oczu podstawy, które są najważniejsze.

Fundamentem tego, czy notujemy progres bądź nie, będzie bilans pracy, którą wykonujemy na treningu oraz naszej regeneracji. Jeśli ogólnopojęta intensywność treningu przeważa możliwość do odnowy, nie tylko przeszkadzamy sobie dokładać na sztangę, ale prędzej czy później zderzymy się ze ścianą.

To prawda, że większość sportowców na poziomie mistrzowskim żyje jak mnich i trenuje często kilka razy dziennie. Mają pod to ustawione całe życie, stworzyli więc warunki, w których są w stanie progresować na wysokim poziomie. Żaden z nich nie zaczął jednak swojej przygody ze sportem od wstawania o 3 rano, picia szejka z bawoła indyjskiego i yogi do dźwięków mongolskiego śpiewania gardłowego, w przygotowaniu na pierwszy trening dnia. Dojście do wysokiego poziomu dyscypliny i wyników, które za tym szły to wieloletnia, ciągła praca.

Nie ma nic złego w inspirowaniu się postawą wielkich sportowców i mierzeniu wysoko, ale musimy pamiętać o tym, że progres siłowy to proces, który wymaga czasu. Możesz mieć co do siebie tak wysokie (mistrzowskie) oczekiwania, tylko jeśli stworzyłeś możliwość na ich spełnienie. Jeśli jesteś zawalony stresem w robocie, twoja dieta jest tak czysta jak podłoga wokół pisuaru na dworcu, a 8-godzinny sen zaliczyłeś ostatni raz w 2016 roku, to absurdalne byłoby wymagać od siebie formy z kosmosu.

To nie znaczy, że teraz musisz się opieprzać na treningach, żeby broń boże się nie przetrenować. Musisz trenować ciężko, ale też mądrze żeby notować progres. Twoje cele i wymagania powinny być ambitne, ale jak najbardziej realne.

Plan treningowy powinien być dobrany pod twoje możliwości regeneracyjne, a ty stale powinieneś pracować, żeby te możliwości poprawiać, co pozwoli na zwiększenie intensywności pracy, którą wykonujesz na treningu.

Zapał u zawodnika jest czymś pożądanym i powinien być pielęgnowany, również przez trenera i otoczenie sportowca. Ci bardziej doświadczeni już wiedzą, że każdy kij ma dwa końce i bardzo łatwo można za dużo, za szybko dołożyć, generując zmęczenie dużo większe niż założenia planu treningowego, często łapiąc też przy tym głupie kontuzje, szczególnie jeśli trening w zbyt dużym gazie trwa kilka tygodni.

Nie jesteśmy niezniszczalni. Im silniejszy będziesz, tym większy dług będziesz zaciągał trenując. Jeśli trening jest dopasowany pod twoje aktualne możliwości regeneracji, będziesz miał czym ten dług spłacić. Jeśli nie, to jesteś na minusie. Im dłużej na tym minusie jesteś, tym większe są szanse, że wpadnie do Ciebie windykator w postaci regresu lub, odpukać, kontuzja.