Przemyślenia

SZTUKA DŹWIGANIA

Każdy meathead ma czasami taką chwilę słabości, w której zamiast skupić się na byciu wielkim zaczyna niepotrzebnie myśleć. Jak wiemy głowa jest po to żeby nią jeść, a musimy jeść żeby zasilać procesy zapuchnięcia mięśni. No, ale niestety, padło na mnie i tym razem głowy użyję żeby coś napisać. Sobota wieczór, dobry moment na więcej trójboju.

Żyjemy w ciekawych czasach. Każdy jest trochę zalatany, chcemy robić rzeczy wydajnie. Efektywnie. Jest to zrozumiałe. Optymalizacja jest kluczem do oszczędzania czasu. Na szczęście jest pomocny internet, w którym wszystko to prawda i znajdziemy w nim odpowiedź na każde pytanie. Jest to oczywiście z jednej strony zajebiste. Możemy się edukować, rozwijać, próbować nowych rzeczy, wiadomo. Możemy oglądać podsztanga.pl na yt i jest super. Jest coraz więcej badań, coraz więcej teorii. Mamy mnóstwo narzędzi w treningu, regeneracji. Stale się wszystko rozwija.

Z racji, że każdy kij ma dwa końce to muszę się do czegoś przyczepić. Z tego parcia na optymalność ciężko zacząć cokolwiek robić, bo według obecnej idei marnujesz czas robiąc cokolwiek bez pełnego zaplecza merytorycznego. Musisz również spać 10h oraz wstawać ze wschodem słońca. Mieć dojebaną, dopiętą suplementację. Jeść tak czysto, że nie trzeba zmywać naczyń. Rozciągać się, chodzić do fizjo. Znać anatomię na poziomie przynajmniej średniozaawansowanym. Nauczyć się programowania i rozpisać sobie trening. Ilość materiału jest zniechęcająca, a to tylko wierzchołek góry lodowej.

Pewnie tego nie wiecie, ale jak się zarabia tryliony z jutuba to ludzie często zadają Ci pytania. Tak mamy też my. Chętnie odpowiadam, zawsze mi miło, że ktoś akurat sięgnął po moją opinię. Muszę jednak przyznać, że mnóstwo pytań to mega pierdoły. Powinienem siadać w owijkach na nadgarstki? Czy już czas na neopreny? Najlepsze ćwiczenie na..? Kiedy jeść posiłek przedtreningowy?
Ziomek, nie wiem, spróbuj, będziesz wiedział. W tej erze optymalności zaczynamy zapominać o starym, dobrym doświadczeniu. Po prostu chodź na siłownię. Rób to jak najlepiej potrafisz, rozwijaj się i przede wszystkim próbuj rzeczy. Podnoś ciężary ciałem, a nie głową, czuj co robisz. Chyba, że nie czujesz, to wtedy coś pomyśl. Ewentualnie dołóż ciężaru.

Tak już jest, że wszystko chcemy na już. Jeśli interesuje Cię jednak sylwetka zbliżona do goryla, to musisz uzbroić się w cierpliwość. Prawdopodobnie zajmie Ci to w chuj czasu. Co pocieszające- będzie to wspaniały czas. Nie próbuj wchłonąć wszystkiego od razu, i tak nie dasz rady. Trzymaj się zapaleńców, najlepiej tych najbardziej pierdolniętych. Potrafią zarażać energią.

Dźwigaj, jedz. Pracuj nad techniką i rób uczciwie akcesoria. Nie zapominaj o korzeniach treningu, łapach. Obserwuj kim się stajesz, robiąc coraz większe ciężary i zachwycaj się tym procesem. Obserwuj, jak przechodząc kolejne etapy drogi siłacza, rozwijasz umiejętności radzenia sobie ze strachem, uczysz się robić ciężkie, nieprzyjemnie, ale wartościowe rzeczy. Będziesz musiał wypracować i zdjąć z siebie ograniczenia. Pozbyć się limitów.

Nauczysz się pracować nad długoterminowymi celami, nauczysz się lepiej odżywiać. Nauczysz się dbać o swoje ciało i głowę. Poznasz zwycięstwo i porażkę. Może tak jak ja, spotkasz na siłowni prawdziwą miłość i przyjaźń.

Jeśli coś Cię ciągnie do tego, żeby dokładać na sztangę, to wszystkiego się nauczysz. Daj sobie czas na nabranie świadomości i ciesz się procesem. Obserwuj jaką wolność daje cel i skupienie na nim, ile pierdół staje się przy nim nieistotne.

Nie bierz niczego za pewniak, sprawdzaj na sobie i ciesz się tymi nowościami. Rób to wystarczająco długo i z zaangażowaniem, a pewnego dnia staniesz na szczycie tej góry, rozłożysz z dumą ramiona i powiesz światu- “patrzcie, jaki jestem wielki!”. To będzie dzień, w którym zrozumiesz co to prawdziwa siła. Zanim do tego dojdzie- głowa w dół i pracuj. Oddychaj trójbojem, a wszystko się dobrze ułoży.

Pozdro
Trabant