Wiedza
Opublikowany przez

Czy wypalenie to coś złego?

Każdy chcący zbudować coś trwałego i ponadprzeciętnego zauważy z czasem, że dążąc do celu będzie musiał wypracować w sobie pewne zachowania, nawyki i cechy. Nikt z nas nie urodził się mistrzem, wszyscy musimy znaleźć i wypracować w głębi coś, dzięki czemu będziemy stale stawiać kroki naprzód. Bez oglądania się za siebie, plątania nóg czy przerw na bezsensowne rozpraszacze, inne zajawki i szeroko-pojęte pierdoły.

Czy nam się podoba czy nie, by osiągnąć coś prawdziwie znaczącego potrzebować będziemy lat lub dekad dedykacji w stronę naszego rzemiosła. Tak po prostu jest. Na początku drogi może się to wydać przytłaczające, ale z czasem dla mnie znaczyło to pewną wolność. Wiedząc, że proces będzie długi, mogę ze spokojem pracować nad małymi, stabilnymi postępami zamiast szarpać się na karkołomne, wystrzałowe progresy.

Gdy człowiek był młody i piękny, to próbował upiec 10 pieczeni na jednym ogniu, najlepiej w połowie zalecanego czasu. Częściej jednak kończył się gaz, 8 pieczeni było do wyjebania, a dwie były niedobre, bez miłości i polotu. Teraz wolę się skupić na jednej pieczeni, na jednym palniku, mogąc się skupić na niej w pełni, doglądając każdy etap gotowania z uśmiechem. 

Oczywiście- wszystko trzeba przeżyć samemu. Przynajmniej ja nigdy nie słuchałem zbyt uważnie osób starszych stażem i mądrzejszych ode mnie. Myślę, że etap szaleństwa, robienia za dużo, dźwigania zbyt intensywnie jest pięknym i również potrzebnym elementem procesu. Gdy tli w nas się prawdziwy żar miłości w stronę naszej dyscypliny, pięknie jest dmuchać na niego aż płonie wszystko żywym ogniem. W pewnym momencie jednak zauważam u siebie i moich zawodników, że ten ogień potrafi i chętnie zacznie spalać nas samych, gdy zbytnio damy się ponieść.

Gdy już się zaczynamy trochę fajczyć stoimy przed kilkoma ścieżkami rozwoju. Możemy robić tak dalej i spalić się doszczętnie, a.k.a. wypalić. Zostaje w nas zimny popiół, a dawne uczucie miłości zaczyna przeradzać się w dziwną, nostalgiczną nienawiść, nie pozwalając nam już patrzeć na dawne rzemiosło. Jedni szukają nowych wrażeń i odbijają w różne strony, inni, być może bardziej związani z daną dyscypliną, całkowicie tracą identyfikację. Myślę, że każdy z nas robiący coś wystarczająco długo i intensywnie- tak aż, że jego jestestwo splotło się z ich dziełem- odczuli głęboki brak, gdy coś zaczęło w nich przygasać. 

Dla wielu być może to martwiące i złe. Mówi się, że potrzeba balansu, że nie można się oceniać jedynie przez to co robimy i wiele innych rzeczy, wypowiadanych przez samo-klepiące się po plecach społeczeństwo. Dla mnie wybitnym jest zagłębienie się w czynność tak daleko, że bez niego nie jesteśmy już sobą. W procesie leczenia, powstawania z tych popiołów, pierwsze co dostrzegam, to właśnie piękno tego zniszczenia. Przypisuję wagę temu, jak duże straty odczuwam, nie mogąc robić tego, co niegdyś robiłem.

Choć trudne, to uczucie pustki świadczy dla mnie o prawdziwej miłości. Nie ma jednego sposobu na powrót do rutyny, ale wiem jedno- potrzebujemy odczuwać z tego radość, która pchała nas przez te wszystkie lata. Uczucie posuwania się naprzód, spełniania małych celów, rozwoju. Wprawdzie raczej nie chodziło nigdy konkretnie o liczby, ale o poczucie kontroli. Władzy nad umysłem i ciałem. Dla mnie siłownia to zawsze było miejsce, w którym to ja jestem panem i bogiem swojego losu. To tutaj miałem wpływ na moje zaangażowanie, a co za tym idzie rozwój. Jakże wspaniałe i uwalniające to uczucie, przeciwko życiu, w którym nierzadko czułem się zagubiony, nie wiedząc w co ręce włożyć. 

Zakochałem się w tej pracy, po prostu w zakasaniu rękawów i robieniu. W codziennych nawykach, składających malutkie części konsekwentnie, w ogromną całość. Świadomości tego, że małe, proste cele, odpowiednio ułożone, kumulują się na wielkie sukcesy. Wiedząc, że męczę się, przeżywam jakiś trud, nie bez celu, a ku osiągnięciu czegoś dla mnie wybitnego, dzięki czemu, z uśmiechem na twarzy, przyjmuję przeciwności. Pokochałem to, że niepowodzenia zaczęły po mnie spływać, bo zawsze trzeba było po prostu się podnieść. To, że jedyną prawdziwą porażką w życiu jest śmierć. Zauroczyła mnie społeczność i braterstwo, które odnalazłem wśród partnerów treningowych i innych zawodników na startach. 

Pokochałem cechy, które były mi potrzebne do rozwoju, a co za tym idzie człowieka, którym się stałem. Skupiając wokół tego myśli, z radością przychodzę na każdy trening. Nawet gdy mi się nie chce, gdy się źle czuje, gdy jestem tym wszystkim momentami obrzydzony, pod pokrywą rozpraszaczy jest idące głęboko ze środka szczęście. 

Tak więc, czy wypalenie to coś złego? Prędzej czy później każdy z nas się jakoś tym zmęczy, a żar trochę przygaśnie. Uważam jednak, że wszystko ma dwie strony i jeśli potrafimy cokolwiek prawdziwie znienawidzić, to tylko coś bliskiego naszemu sercu. Najłatwiej pozbyć się wroga, czyniąc go naszym przyjacielem. Akceptując ten smutek, rozumiejąc jego podłoże, możemy poznać bardziej siebie i choć to doświadczenie nieprzyjemne, potrzebne jest w rozwoju każdego sportowca.

Pozdro,
Trabant

Zawodnik Trójboju Siłowego drużyny Podsztanga.pl. W ekipie odpowiadam za kontakt z Klientami i robienie memów. W przerwie między treningami, spaniem i jedzeniem studiuje informatykę.

Mam na imię Daniel i sportem zajmuję się od 13 lat. Moje osiągnięcia sportowe obejmują przysiad 315 kg, wyciskanie na ławce 185 kg oraz martwy ciąg 325 kg. W pracy z podopiecznymi kładę duży nacisk na analizę i indywidualne podejście, tak aby plan treningowy był dostosowany do obecnych możliwości zawodnika. Zapraszam do współpracy zarówno w naszej sekcji amatorskiej we Wrocławiu, jak i poprzez konsultacje online.

Jestem trenerką trójboju kobiet i aktywną zawodniczką od 2019 roku. Moja historia w trójboju siłowym to nie tylko zapis wyników, ale przede wszystkim miłość do sportu, którą pielęgnuję przez całe życie. Jestem dumną posiadaczką tytułów mistrzyni i wicemistrzyni Polski w różnych kategoriach. Aktualnie mam 7 najwyższy total wśród kobiet w Polsce. Jednak moja pasja wykracza poza osobiste sukcesy.

Dedykuję się pomaganiu kobietom w ich drodze w tym sporcie. Moje doświadczenie i wiedza pozwalają mi nie tylko nauczyć techniki i strategii trójboju, ale również nauczają, jak rozwijać się sportowo i osiągać niesamowite wyniki.

Ponad 16 lat temu pierwszy raz pojawiłem się na siłowni, na początku jak większość adeptów w celu poprawy sylwetki. Bardzo szybko jednak subiektywne odczucia wizualne odnośnie wyglądu przestały mnie jarać, a moje zainteresowania przeniosły się na coś bardziej mierzalnego. A nie ma nic łatwiej mierzalnego niż konkretna wartość liczbowa – kilogramów na sztandze. Nie mieliśmy wtedy tak łatwo dostępnej wiedzy o treningu, więc trzeba było wielu prób i błędów, aby osiągać – jak na tamte czasy – satysfakcjonujące wyniki.

Uczestniczyłem w wielu szkoleniach związanych z poprawianiem performance – dotyczących treningu jak i odżywiania, co wraz z ciągle nabywaną praktyką stworzyło pokaźny warsztat strategii treningowych dających coraz lepsze efekty.

Od 2021 roku wykorzystuję zgromadzoną wiedzę i doświadczenie aby pomagać budować silnych i odpornych na kontuzje zawodników trójboju. Wytrenowałem w tym czasie dwie rekordzistki Polski w wyciskaniu leżąc, a moi zawodnicy wielokrotnie stawali na podiach na zawodach rangi krajowej.

Z wykształcenia mgr. inż. Technologii żywności i Żywienia Człowieka, w 2024 roku porzuciłem pracę na etacie aby w pełni poświęcić się rozwojowi jako trener i dostarczać jeszcze lepszą jakość rozwiązań treningowych osobom z którymi współpracuję.

Zajmuję się sportem zawodniczym już od ponad 20 lat. Zanim zagościłem w świecie trójboju na stałe, trenowałem wszelkiego rodzaju sporty począwszy od lekkiej atletyki, sporty drużynowe jak koszykówka, kończąc na MMA czy BJJ. Od zawsze w tle towarzyszyło mi dźwiganie żelastwa, ale dopiero 8 lat oddałem się temu całkowicie, gdzie trójbój stał się moją obsesją.

Startuję w sportach siłowych od 16 lat – zaczynając od wyciskania leżąc, przez kulturystykę do trójboju mając też epizod w strongman. Od długiego czasu pomagałem znajomym w treningach, jak i w sprawach okołotreningowych. Od czasu dołączenia do Podsztangi (2019r.) zacząłem również szkolić się w dziedzinach sportowych, co w połączeniu z dużym doświadczeniem pozwoliło mi przygotowywać zawodników do zawodów sportowych. Na co dzień jestem konstruktorem w automotive, ale rutyna, którą nauczył mnie sport pozwala z powodzeniem zajmować się również prowadzeniem zawodników w sporcie.

Trener i szkoleniowiec drużyny Podsztanga.pl. W wolnym czasie zawodnik Trójboju z totalem 900kg. Lubię podnosić ciężary i uczyć innych, jak to robić. Mój sekret tkwi w ogromnych ilościach ryżu.

“Emerytowana” trójboistka, a obecnie specjalistka z wieloletnim doświadczeniem w branży marketingowej. Moja kariera zawodowa to ciągłe poszukiwanie nowych wyzwań i integracja pracy z pasją, co owocuje współtworzeniem i koordynowaniem projektem Podsztanga.pl. Wolnych chwilach lubię robić rzeczy z moimi pieskami.

Uczę ludzi jak poprzez ruch mogą poczuć się lepiej w swoim ciele. Absolwentka wrocławskiej akademii wychowania fizycznego. Trenerka od 2014 roku.

Współzałożyciel i główny trener drużyny Podsztanga.pl. Trenuje trójbój od 2005 roku. Trener większości punktujących zawodników ekipy. Ulubione danie: pierogi.

Kliknij przycisk poniżej, przejdź do koszyka i dokonaj płatności

0